Oznacza dosłownie „pierwszy kwietnia”, a symbolizują go żarty.
– Zaczął być popularny w późnym średniowieczu, lecz zapewne ma korzenie w rzymskim zwyczaju Cerialii, obchodzonym na początku kwietnia na cześć bogini Ceres. Według jednej z legend, kiedy poszukiwała ona swojej porwanej córki, została wyprowadzona w pole. Grecy wiążą historię tego dnia z mitem o Demeter i Persefonie. Persefona miała zostać porwana do Hadesu na początku kwietnia. Matka Demeter, szukając jej, kierowała się echem głosu córki, ale echo ją zwiodło. Funkcjonuje też wersja, że obyczaj pochodzi z rzymskiego święta Veneralia. Tego dnia dozwolone były żarty i wygłupy – informuje historyk Maciej Tkacz.
W USA, Anglii, Australii, Nowej Zelandii, RPA, Irlandii Północnej i Walii 1 kwietnia jest określany „Dniem Głupców”. Wzajemne oszukiwanie się jest dozwolone tam jedynie do południa! We Francji pierwszokwietniowe dowcipy nazywane są „kwietniowa ryba” W Szkocji i Irlandii definiuje się je jako: „polowanie na głupca”. Na Litwie to „Dzień kłamcy”, w Portugalii „Dzień kłamstwa”, zaś w Rosji „Dzień śmiechu” .
Niezależnie od szerokości geograficznej 1. IV towarzyszą zmyślone przez media historyjki.
Dajmy na to, w PRL-u prasa trójmiejska informowała o stojących na redzie statkach z cytrusami, których permanentnie wówczas na rynku brakowało. Aby owoce się nie zepsuły, holowniki miały je przywozić do portu, gdzie organizowano handel. Wiadomość ściągnęła na nabrzeże setki amatorów pomarańczy, cytryn i mandarynek, którzy szybko opuszczali miejsce z nader kwaśnymi minami.
Telewizja BBC nadała któregoś 1 kwietnia reportaż głoszący, iż w Szwajcarii wiosenna aura pozwoliła na wcześniejsze niż zwykle zbiory… spaghetti. Na ekranie pokazano drzewa nad jeziorem Lugano, z których zwisały nitki ugotowanego makaronu. Rolnicy zbierali je do koszy, po czym układali na obrusie celem wyschnięcia. Po emisji w redakcji urywały się telefony od telewidzów indagujących, czy w brytyjskim klimacie uprawa spaghetti jest możliwa.
1 kwietnia 1978 roku rozgłośnia w Adelajdzie poinformowała, iż u wybrzeży miasta dostrzeżono bryłę lodową, która rzekomo miała dopłynąć z Antarktydy. Jakież było zdziwienie licznie przybyłych na plażę, kiedy na skutek ulewy owa góra – wykonana z piany gaśniczej i kremu do golenia – momentalnie się rozpłynęła.
(TO-RT)
Źródło: Kamil Wrotkowski „Żarty z okazji prima aprilis jako źródło historyczne”