Apel szydłowieckich strażaków o pomoc dla ich kolegi z jednostki odbił się szerokim echem w całym regionie radomskim, a także poza nim.
Nie bez przyczyny strażackie motto brzmi: „Bogu na chwałę, bliźniemu na ratunek”. Mundurowi z Szydłowca dodają jeszcze: „za kolegą z jednostki murem”, jednocześnie podkreślając, że pomoc jest dla nich rzeczą normalną, odruchem serca, reakcją na krzywdę dziejącą się drugiemu człowiekowi.
Tak też było w tym przypadku. Gdy jeden ze strażaków pełniących służbę w Komendzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Szydłowcu zachorował na nowotwór, koledzy z jednostki starali się go wspierać, jak tylko mogli. Niestety, w czasie leczenia wystąpiły powikłania. Lekarze, którzy walczyli o życie pacjenta, musieli podjąć dramatyczną decyzję i amputować mu nogę.
Mariusz Rejczak w służbie spędził 20 ostatnich lat swojego życia. Nie będzie już mógł wykonywać zawodu, który tak bardzo kochał. Ale walczy, aby móc być ze swoją rodziną, odzyskać sprawność po chorobie i operacji. Przed nim jeszcze długa droga i właśnie w niej postanowili wesprzeć go koledzy strażacy.
– Utworzyliśmy zbiórkę i zaapelowaliśmy o pomoc dla Mariusza, bo nie wyobrażaliśmy sobie zostawić go samego w tak trudnej sytuacji. Zawsze pomagał innym, teraz los się odwrócił. Bardzo nas ucieszyło, że w pomoc zaangażowało się tak wiele państwowych i ochotniczych jednostek z całego regionu, a nawet spoza niego – mówi nam mł. Bryg. Bartłomiej Wilczyński z KP PSP Szydłowiec.
48-latka czeka długa rekonwalescencja i kosztowna rehabilitacja, a także zakup odpowiedniej protezy. Właśnie na ten cel przyjaciele z szydłowieckiej jednostki przekażą mu zebrane środki. Niedawno ogłoszona zbiórka w szybkim tempie zmierza ku końcowi. Głównie dzięki wpłatom strażackiej braci z różnych jednostek, ale także tym od znajomych, przyjaciół czy anonimowych darczyńców. Być może także od tych, których w czasie swojej 20-letniej pracy strażak zdołał uratować.
– Mariusz to skromny człowiek, kochający mąż i ojciec, dobry przyjaciel. To wielka sprawa, że zbiórkę środków na leczenie Mariusza udaje się tak szybko przeprowadzić. Ale przypominam, że ona nadal trwa. Dziękujemy wszystkim za pomoc i nadal prosimy choćby o drobną wpłatę, bo liczy się przecież każdy grosz i każdy gest – podkreśla strażak.
Zbiórkę można wspomóc tutaj (link).
Koledzy z jednostki podkreślają, że nawet po uzyskaniu finalnej kwoty i przekazaniu środków Mariuszowi Rejczakowi nadal będą go wspierać. Ma wspaniałą rodzinę, dla której musi wydobrzeć, kocha ludzi i przyrodę – z zamiłowania jest pszczelarzem. Po trudnych chwilach, przy wsparciu tak oddanych przyjaciół i wielu obcych ludzi, którzy postanowili dołożyć cegiełkę do jego powrotu do zdrowia, z pewnością będzie mógł cieszyć się swoją pasją i nadal w pełni korzystać z życia.