Przed 84-laty, 1 IX 1939 roku, wojska niemieckie bez wypowiedzenia wojny przekroczyły granice Polski. Tak rozpoczął się największy konflikt zbrojny w dziejach ludzkości.
Agresja stanowiła rezultat poufnej umowy, między III Rzeszą Adolfa Hitlera a Związkiem Sowieckim Józefa Stalina, zawartej osiem dni wcześniej na Kremlu.
– O godzinie 4.40 Luftwaffe zbombardowało Wieluń, a pięć minut później pancernik „Schleswig-Holstein” ostrzelał strażnicę polską na Westerplatte. Niemiecki plan antycypował wojnę błyskawiczną, celem odzyskania terytoriów utraconych w następstwie Traktatu Wersalskiego, podpisanego w roku 1919. Sytuację militarną Polski pogarszała długość granicy z Niemcami, wynosząca aż 1600 kilometrów – przypomina historyk, Jacek Koziatek.
II Rzeczpospolita, związana paktami sojuszniczymi z Wielką Brytanią i Francją, była przygotowana jedynie do krótkotrwałej, samodzielnej obrony. Niestety nasi sprzymierzeńcy nie przyszli nam ze zbrojną pomocą.
– Niemcy mieli pod bronią 1 mln 850 tys. żołnierzy. Dysponowali 11 tysiącami dział i 2.800. czołgami. Nasza armia liczyła 950 tys. żołnierzy, 4,8 tys. armat i 700. czołgów. Dysproporcje w lotnictwie i marynarce były jeszcze większe. Kolosalna przewaga sprawiła, iż już 8 września najeźdźcy znaleźli się na przedpolach stolicy Polski – dodaje Koziatek.
Los kampanii wrześniowej przesądził – 17 września – atak Armii Czerwonej. Pozbawiona wsparcia Zachodu Polska skapitulowała. Dzień później prezydent Ignacy Mościcki wraz z rządem przekroczyli granicę rumuńską. 30 września nowym polskim gabinetem – we Francji – zaczął kierować generał Władysław Sikorski.
– Do 28 września dzielnie walczyła Warszawa, 2 października poddała się załoga Helu, a cztery dni później skapitulowała Samodzielna Grupa Operacyjna „Polesie”, dowodzona przez generała Franciszka Kleeberga i tym samym nadszedł kres kampanii wrześniowej – konkluduje Koziatek.
(TO-RT)