Nosił go Tadeusz Jan Gaworski. Urodzony 25 XII 1916 r. w Radomiu.
Spędził tam pierwsze 6 lat życia, później przeprowadził się wraz w rodzicami i starszym rodzeństwem do Lwowa, rodzinnego miasta swej matki. Zdał maturę, zaliczył fachowe kursy techniczne, lecz wybrał karierę zawodowego wojskowego. Ukończył podchorążówkę i niemal natychmiast ruszył na front.
W Kampanii Wrześniowej służył w 5 Dywizji Piechoty 5. broniącej Lwowa. Gdy miasto skapitulowało, trafił do niewoli sowieckiej, z której udało mu się zbiec. Przez „zieloną granicę” przedarł się na Węgry, skąd po kilku tygodniach dotarł do Francji. Skierowano go do Szkoły Podchorążych Piechoty w Coetquidan i awansowano do stopnia podporucznika. Szkolił polskich żołnierzy, a następnie razem z nimi walczył w obronie Francji. Gdy się poddała, został ewakuowany do Wielkiej Brytanii, gdzie służył w 3. Brygadzie Kadrowej Strzelców, a potem w 1. Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej. Wkrótce zgłosił się do konspiracji w kraju. Znalazł się w elicie polskiej armii. Pośród 316. Cichociemnych, sukcesywnie kierowanych do okupowanej ojczyzny ze specjalnymi zadaniami i pełnomocnictwami. Po przeszkoleniu, oczekując na zrzut w Polsce, ochotniczo uczestniczył w akcjach brytyjskich komandosów na wybrzeżu francuskim.
– W kraju wylądował na spadochronie nocą 25 stycznia 1943 roku, w ramach operacji lotniczej o kryptonimie „Brace”. Lądowisko znajdowało się na leśnej polanie w okolicach wsi Sucha, kilka kilometrów od Białobrzegów. Stamtąd saniami dotarł do wsi Pacew, gdzie w gospodarstwie rolnika, Józefa Trzaski ps. „Drzazga”, bojownika Związku Walki Zbrojnej/Armii Krajowej, znajdowała się zamaskowana kwatera. Spędził tam kilka dni, kurując z przeziębienia, po czym wyjechał do Warszawy. – opowiada historyk, Maciej Bohdanowicz-Poręba.
Gaworski stworzył w stolicy pluton lotniczy AK, nauczał konspiracyjny narybek, rozpracowywał konfidentów, planował akcje sabotażowe. Posługiwał się fałszywą kenkartą, w której figurowały personalia: Tadeusz Gazda, używał też pseudonimów: „Anila” i „Tadziunio”. Podczas Powstania Warszawskiego – już w stopniu porucznika – dowodził atakiem na lotnisko Okęcie. Gdy ów karkołomny plan – któremu się przeciwstawiał – doprowadził do klęski, schronił się z niedobitkami oddziału w Lasach Sękocińskich, potem Chojnowskich i Puszczy Kampinowskiej. Uczestniczył w nocnym wypadzie pod osadę Truskaw, gdzie zniszczono batalion kolaborującej z Niemcami brygady RONA, złożonej z Rosjan i Ukraińców. „Lawa” wziął też udział w bitwie pod Jaktorowem, wyprowadzając podkomendnych z okrążenia. Raniony podczas jednej z kolejnych potyczek leczył się, przygotowując do konspiracji przeciwko Sowietom, którzy w styczniu 1945 zajęli Polskę.
– Już jako kapitan tworzył struktury Ruchu Oporu Armii Krajowej, Wielokrotnie zdołał uniknąć zasadzek NKWD i UB, osobiście likwidując ich agentów, jak również komunistycznych szpicli. Często zmieniał adresy i wygląd. Z końcem 1946 r., zagrożony aresztowaniem, uciekł przez Czechosłowację do okupowanej Austrii, gdzie ujawnił się Amerykanom. W latach 1947/48 trenował zdemobilizowanych polskich żołnierzy, z myślą o III wojnie światowej – między Sowietami a Zachodem. Gdy ten projekt – niosący wolność państwom zniewolonym przez Kreml – został przez Londyn i Waszyngton odrzucony, Gaworski zdjął mundur i znalazł zatrudnienie w fabryce kotłów wysokociśnieniowych. Zarazem spisał wspomnienia, zawarte następnie w książce „Drogi cichociemnych”, opublikowanej na emigracji, a w 1993 roku także w niepodległej Polsce. – konkluduje historyk.
Kapitan „Lawa” zmarł nagle na zawał serca 5 IV 1963 r. w Londynie i na tamtejszym cmentarzu spoczął.
(TO-RT)