Dziś przypada 40. rocznica zamachu na Jana Pawła II.
13 maja 1981 roku uczestniczył w popołudniowej audiencji ogólnej. Przejeżdżał kabrioletem pośród pielgrzymów, gdy stojący wśród nich zamachowiec oddał w jego kierunku cztery strzały z pistoletu. Ojciec Święty znajdował się od niego zaledwie o cztery metry. Jak to, więc się stało, iż wykwalifikowany terrorysta Ali Agca nie zastrzelił swej ofiary? Papież zawsze podkreślał, że cudowne ocalenie zawdzięcza wstawiennictwu Matki Bożej Fatimskiej, której wspomnienie przypada właśnie 13 maja.
Zamachowca ujęto w pobliżu miejsca zbrodni, a Jana Pawła II błyskawicznie przewieziono do rzymskiej kliniki, gdzie lekarzom podczas pięciogodzinnej operacji udało się powstrzymać krwotoki, pozszywać rozerwane kulami narządy wewnętrzne i uratować pacjenta – chociaż już nigdy nie odzyskał pełni sił.
„Agca strzelał, by zabić” – jest przekonany metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz. Relacja ówczesnego sekretarza papieskiego zawarta jest w książce Jana Pawła II pt. „Pamięć i tożsamość”: „Ten strzał powinien był być śmiertelny. Kula przeszyła ciało Ojca Świętego, raniąc go w brzuch, prawy łokieć i palec wskazujący lewej ręki. Upadła między papieżem a mną. Usłyszałem jeszcze dwa strzały, dwie stojące w pobliżu osoby zostały zranione. Zapytałem Ojca Świętego: „Gdzie?”. Odpowiedział: „W brzuch”. „Boli?” – „Boli”. (…) Do dziś czuję jego osuwające się bezwładnie ciało, opadające w moje ramiona. Widzę jego krew broczącą po białej papieskiej sutannie, barwiącą także moje dłonie. Słyszę też nieustannie powtarzaną, słabnącą modlitwę: Maryjo, Matko moja.“
Agca został natychmiast aresztowany i szybko osądzony, lecz to tragiczne wydarzenie wciąż pozostaje bez pełnego wyjaśnienia. A miejsce zamachu na papieża-Polaka upamiętnia płyta w bruku watykańskiego placu św. Piotra.
(TO-RT)
Źródło: Jolanta Sosnowska „Hetman Chrystusa. Biografia św. Jana Pawła II”