29 XI przypada 191. rocznica wybuchu Powstania Listopadowego. Toczyło się ono również w regionie radomskim.
Doszło tu do kilkunastu potyczek oraz jednej bitwy. Stoczono ją 19 lutego 1831 roku. Kilka dni wcześniej korpus generała Józefa Dwernickiego (9 tys. szabel i bagnetów, 12 dział) przeszedł na lewy brzeg Wisły celem osłonięcia Warszawy przed rosyjskimi oddziałami generała Cypriana Kreutza (3600 szabel i bagnetów i 20 dział). W okolicach Nowej Wsi (powiat kozienicki) starł się z jego strażą przednią.
Kreutz dysponował między innymi baterię sześciu armat pod dowództwem płk Butowicza. Waśnie ona stanowiła szpicę, która została wysłana w okolice Nowej Wsi wraz z sześcioma szwadronami dragonów. Ich celem była sama miejscowość jak i ważny jak na tamte czasy trakt pocztowy. O ruchach wroga wiedział generał gen. Dwernicki, którego celem był obrona terenów znajdujących się po lewej stronie Wisły na południe od Warszawy. Po długim marszu 19 lutego, w niesprzyjających warunkach (ujemna temperatura i silny wiatr) oddziały polskie dotarły pod Nową Wieś. We wsi byli kozacy a na polanie pod kolonią Chinów stał już płk Butowicz ze swoją baterią – o czym Polacy zresztą nie wiedzieli. Mimo rozkazu dowództwa aby pozostać, widząc kozaków, popędzili za nimi licząc na łatwe zwycięstwo. Przywitał ich zmasowany ogień kartaczowy z rosyjskich dział, więc wycofali się w nieładzie na polanę pod Nową Wsią.
Dwernicki wiedział czym grozi nieprzemyślane działanie dlatego też przed podjęciem decyzji o kolejnym ataku czekał na własną artylerię i piechotę. Tymczasem artylerzyści rosyjscy przeciągnęli 4 swoje działa traktem pocztowym na polanę pod Nową Wsią. Jakież było ich zdziwienie gdy naprzeciw siebie ujrzeli ustawioną w szyku polską jazdę. Nie chcąc narazić się na pościg i porażkę bateria płk Butowicza ustawiła się w centralnym miejscu polany, a po bokach stanęli dragoni z obstawy. Kanonierzy rozpoczęli ostrzał polskich pozycji. Bezczynność groziła stratami dlatego Dwernicki zdecydował się na szarżę chociaż polska artyleria dopiero dotarła na pozycje i ustawiała swoje działa naprzeciw wojska rosyjskiego. Niestety i tym razem nasi dostali się pod lufy armat nieprzyjaciela i ponownie stracili wiele koni i jeźdźców.
Za nimi, już po wsparciu polskich artylerzystów zaatakowali ułani z 1 i 3 Pułku Ułanów. Jak błyskawica uderzyli na rosyjskie armaty. Kanonierzy bronili się zaciekle. Większość jednak zginęła lub została wzięta do niewoli. Zdobyto cztery armaty. Dragoni z rosyjskiej obstawy widząc co się dzieje zaczęli uciekać w kierunku polany pod kolonią Chinów. Część z nich przedzierała się przez błota i trzęsawisko. Wtedy do akcji wkroczyła polscy strzelcy nie żałując wrogowi ołowiu oraz 2 Pułk Ułanów z kapitanem Lewińskim na czele. Tylko zapadnięcie zmroku uratowało Rosjan od całkowitej klęski. Pozostawili jednak na polu walki ponad 200 ludzi i 3 działa. Straty polskie wyniosły 63 rannych i zabitych.
Zagrożenie Warszawy od południa zostało zażegnane. Należało jeszcze wyprzeć wroga za Wisłę, czego Dwernicki wkrótce dokonał.
(TO-RT)
Źródło: J. Łojek „Szanse Powstania Listopadowego”