Dora Lebenthal. Adresatka cyklu najsławniejszych erotyków w polskim piśmiennictwie. Związana z Iłżą.
To jej poświęcił Bolesław Leśmian choćby wiersz pt.
“W malinowym chruśniaku”.
W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.
Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory,
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.
Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.
I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.
I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie — oddałaś w skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.
Miłość między nimi wybuchła latem 1917. Teodora Jadwiga Lebentahl, bo tak się w istocie nazywała, miała wtedy 33 lata. Przybyła do pochodzącej z Iłży przyjaciółki Celiny Sunderland, nawiasem mówiąc pierwszej sympatii poety, jego dalekiej kuzynki. Akurat przebywał tam także Leśmian. Uczucie spadło na nich niczym grom z jasnego nieba. Pomimo czułości i namiętności oraz obustronnych wyznań nie zostało sformalizowane, ponieważ on miał żonę i dwie córki. Ona również nie była wolna, lecz właśnie rozwodziła się w mężem, cenionym chirurgiem warszawskim, dr. Szperem. Przeszła nawet na katolicyzm, pochodziła bowiem z rodziny żydowskiej, choć zlaicyzowanej i utożsamiającej się z polskością (Leśmian zdecydował się na konwersje religijną znacznie wcześniej).
Związek trwał dwie dekady. W systematycznych schadzkach nie przeszkadzała odległość. Zakochany sprawował funkcję rejenta (operując teraźniejszą terminologią, notariusza) w Hrubieszowie, a potem w Zamościu, zakochana praktykowała jako dermatolog w Warszawie (medycynę ukończyła na Sorbonie). Aby usprawiedliwiać przed rodziną częste wizyty w stolicy pisarz wystarał się o zaświadczenie lekarskie dowodzące, iż podróżuje tam celem podreperowania zdrowia!
Gdy Leśmian znalazł się poważnych tarapatach finansowych – z powodu malwersacji znacznej kwoty pieniędzy przez podwładnego – Dora pomogła mu pokryć dług ofiarowując pieniądze ze sprzedaży swego luksusowego apartamentu – wraz z gabinetem lekarskim – zlokalizowanego przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie. Wkrótce starszy o siedem lat pisarz umarł nagle na zawał serca. W ceremonii pogrzebowej towarzyszyła mu zarówno małżonka, jak i kochanka.
Po wybuchu II wojny światowej Lebenthal wyjechała do Iłży. Prowadziła tam praktykę lekarską. Wbrew nakazom nazistowskim nie przeniosła się do getta. Zmarła 22 stycznia 1942 na tyfus, którym zaraziła się od pacjentki. Spoczęła na miejscowym cmentarzu.
Niestety pozostający bez opieki grób został zlikwidowany, gdzie przeniesiono prochy – pozostaje zagadką. Wiadomo natomiast, że listy Leśmiana do wybranki serca, których pakiet miała przy sobie w chwili zgonu, zostały spalone. Uczyniła to właścicielka lokalu wynajmowanego przez muzę poety, gdyż wydały się jej… pornografią.
(TO-RT)
Źródło: “Leśmian, Leśmian. Wspomnienia” opr. A. W. Kulik, P. Łopuszański “Leśmian. Marzyciel nad przepaścią”