Według świadków, 54-latek zniknął pod wodą po tym, jak zszedł do rzeki, aby odepchnąć swój kajak od wysepki. Mężczyzna nie miał na sobie kamizelki ratunkowej.
Do tragedii doszło w miejscowości Kolonia Nadwiślańska, w gminie Solec nad Wisłą. Zdarzenie miało miejsce około południa, w czasie spływu kajakowego, w którym brało udział 31 osób.
– W niedzielę, 30 lipca, około godziny 12:00 do lipskich funkcjonariuszy dotarła informacja o mężczyźnie, który zniknął pod wodą na Wiśle. Natychmiast została zorganizowana akcja poszukiwawczo – ratunkowa, w której brali udział policjanci, strażacy oraz płetwonurkowie – relacjonuje w rozmowie z nami aspirant Monika Karasińska z lipskiej policji.
Poszukiwania na Wiśle trwały około dwóch godzin. Około godziny 14:00 płetwonurkowie przeszukujący dno rzeki przy pomocy sonaru odkryli i wyciągnęli na brzeg ciało mężczyzny.
– Na miejscu pracowali policjanci pod nadzorem prokuratora. Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że 54-letni mieszkaniec powiatu ostrowieckiego odpoczywał na wysepce, po czym chciał zwodować swój kajak i odpychając go stracił grunt pod nogami, po czym zniknął pod wodą – przekazuje asp. Karasińska.
Mężczyzna nie miał na sobie kamizelki ratunkowej. Obecnie policjanci szczegółowo wyjaśniają przyczyny tego tragicznego wypadku.
W spływie kajakowym po Wiśle brali udział członkowie Koła Łowieckiego. Trzydziestu jeden uczestników wyprawy rozpoczęło spływ w Sandomierzu, a mieli go zakończyć w Warszawie.
Policjanci apelują do amatorów spływów kajakowych o używanie odpowiedniego zabezpieczenia podczas wypraw. Nurty rzek są bardzo niebezpieczne, głębokość dnia zmienia się i tam, gdzie wcześniej było płytko, za chwilę może nie być możliwości dotknięcia podłoża. Popularne kapoki niejednokrotnie uratowały już życie w podobnych sytuacjach uczestnikom wodnych wypraw.