Kwiecień to nieformalny początek sezonu wędkarskiego.
– Na akwenach pokrywa lodowa uległa już rozpuszczeniu podnosząc niekiedy znacznie poziom wody, pozbawionej jeszcze podwodnej roślinności. Po zimowej hibernacji ryby zazwyczaj nie są wybredne i wyróżniają się żarłocznością. Dotyczy to zarówno takich gatunków jak płoć, leszcz, krąp czy wzdręga, jaź, jak i drapieżnego okonia – opowiada ichtiolog i wędkarz dr Zbigniew Ruciński.
Zarazem jednak brania mogą być zmienne. To rezultat częstych o tej porze roku zmian pogody, a zwłaszcza dużych różnic temperatury. Przymrozki przeważnie całkowicie ograniczają aktywność rybostanu.
– W Radomskiem wędkarskie Eldorado stanowi dorzecze dolnego biegu Pilicy. W powiecie białobrzeskim na prawym brzegu rzeki znajdują się liczne oczka wodne. To pozostałości po dawnym korycie rzeki, czy przedwiekowych powodziach, okresowo – przy okazji ulew czy roztopów – zasilane wodą z Pilicy. Pomiędzy Białobrzegami, a Osuchowem oraz Redlinem do dziś przetrwało kilkadziesiąt stawów, starorzeczy, bajorek, jeziorek, – nazewnictwo jest różne – mówi Ruciński.
Właśnie w kwietniu, tudzież maju, może czekać tam na wędkarza “taaaaaaaka ryba”. Latem te sadzawki, niewielkie zwykle powierzchniowo, lecz niekiedy głębokie – nawet do 6 metrów! – w znacznej części zarastają oczeretami, nenufarami, tatarakiem, trzciną, rzęsą, toteż wędkowanie jest mocno utrudnione. Owe zbiorniki wodne są położone na gruntach prywatnych, lecz właściciele na ogół nie zabraniają w nich połowów. Tabliczka z napisem zakazującym łowienia kłuje w oczy jedynie przy najgłębszym – i najbardziej rybnym – stawie, usytuowanym na łące, około pół kilometra od mostu we wsi Pacew.
– Wiosenne wędkowanie ma większe szanse na sukces, gdy temperatura wody przekroczy 10 stopni Celsjusza. Ryby ciepłolubne – liny, karasie, karpie czy tez ich odmiana dzika – sazany – zaspakajają apetyt przeważnie dopiero, gdy jest jeszcze o kilka stopni cieplejsza. Po zimowym odpoczynku nie są wybredne. W roli przynęty sprawdzają się rosówki, dżdżownice, ziarna kukurydzy, pęczaku, grochu, kasza manna, gotowane kartofle… – podkreśla Ruciński.
Od kilku sezonów coraz większą popularnością pośród braci wędkarskiej cieszą się tak zwane kanapki. Czyli nałożone na haczyk fragmenty różnych przynęt, nierzadko z dodatkiem barwników tudzież esencji zapachowej. Na nadpilicznych rozlewiskach moczykije mają sporą konkurencję. Przede wszystkim w postaci czapli i wydr. Nie można ich płoszyć! To one są u siebie, a człowiek jest na łonie natury gościem, by nie rzec – intruzem.
Przypominamy, iż w kwietniu – z uwagi na tarło – obowiązują okresy ochronne dla takich gatunków jak: boleń, brzana, sandacz, szczupak, sum, lipień i świnka.
(TO-RT)