Kilka godzin we wsi Pacew i jej okolicach poszukiwano zaginionego.
Wczoraj po po południu posterunek policji w Białobrzegach otrzymał zgłoszenie o zaginięciu 90-letniego Zbigniewa Z. Cierpiący na zaburzenia pamięci emeryt, kilka godzin wcześniej znikł z pola widzenia zamieszkałej z nim małżonki. Zaangażowała ona sąsiadów do akcji poszukiwawczej, w której szczególnie wyróżnił się Kazimierz Rutka. Ponieważ ani przeczesanie posesji, ani pobliskich terenów nie przyniosło rezultatów – poza odnalezieniem porzuconego obuwia staruszka – zawiadomiono policję.
Odnaleźć go usiłowały trzy patrole dysponujące dronem. Jeden z funkcjonariuszy zwrócił uwagę na wąską szczelinę w siatce dzielącej działkę w miejscu, gdzie wznosi się kilkunastometrowa skarpa. Wprawdzie przedostanie się przez nią wymagało ekwilibrystyki, lecz trop okazał się właściwy. Poszukiwany ukrył się bowiem starannie w iglastym krzewostanie gęsto porastającym stok.
Chociaż odziany był jedynie w ubranie domowe, uniknął wyziębienia, gdyż cały czas znajdował się na obszarze silnie nasłonecznionym – temperatura powietrza dochodziła tam do 15 stopni Celsjusza. Z jego chaotycznych wyjaśnień wynikało, iż ukrył się z obawy przed… obrabowaniem.
Przybyła na miejsce lekarka Pogotowie Ratunkowego po wnikliwym badaniu stwierdziła, iż pacjent znajduje się świetnej formie fizycznej i kiepskim stanie umysłowym, a postępujące zaniki pamięci, lęki i obsesje w znacznej mierze wynikają z braku możliwości regularnych konsultacji medycznych w dobie pandemii.
Chory, imponujący tężyzną i apetytem (wkrótce po odnalezieniu zjadł talerz gorącego rosołu!), jest pod stałym nadzorem osób trzecich, ale już kilka miesięcy temu “zasłynął” pokonaniem palisadowego ogrodzenia. I to zwieńczonego szpiczastymi wypustkami!
(TO-RT)