Królowa kryminału w PRL-u była tylko jedna. Nazywała się Joanna Chmielewska. Mało kto wie, iż okupacyjne dzieciństwo częściowo spędziła w Grójcu.
W ubiegłym roku obchodziliśmy 90. rocznicę jej urodzin, zaś najbliższej jesieni minie dekada od zgonu pisarki, której książki osiągnęły nakłady liczone w milionach egzemplarzy, doczekały się przekładów na kilkanaście języków oraz licznych adaptacji teatralnych, radiowych, telewizyjnych i filmowych.
Jesienią 1939 siedmioletnia Irena Barbara Becker (tak brzmiały rodowe personalia Chmielewskiej) opuściła dom rodzinny w Warszawie, ponieważ legł on w gruzach podczas bombardowania stolicy Polski przez niemieckie lotnictwo. Razem z matką przeprowadziła się do Grójca, gdzie mieszkała ich rodzina. Osiedliły się w podmiejskim gospodarstwie sadowniczym prowadzonym przez Wacława Jaroszyńskiego. Przyszła autorka bestsellerów przebywała tam ponad cztery lata, uczęszczając do lokalnej szkoły powszechnej. Do swego miasta rodzinnego powróciła w czerwcu roku 1944. Przeżyła w nim powstanie, a po kilkumiesięcznym wygnaniu z syreniego grodu, powróciła do niego i mieszkała aż do śmierci w roku 2013.
Kiedy na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia ta wykwalifikowana architekt zaczęła parać się literaturą – bardzo szybko zyskując gigantyczną poczytność – Grójec stał się częstym miejscem jej spotkań autorskich. Odwiedzała go kilkunastokrotnie. Chętnie rozmawiała z tamtejszymi czytelnikami, długo i cierpliwie składała autografy i dedykacje na egzemplarzach swych kolejnych powieści. Także tych najsławniejszych: „Klin”, „Upiorny legat”, „Lesio”, „Całe zdanie nieboszczyka”, „Wszyscy jesteśmy podejrzani”, “Szajka bez końca”, ‘Dzikie białko” czy „Wyścigi”.
(TO-RT)
Źródło: Tadeusz Lewandowski „Chmielewska dla zaawansowanych”